poniedziałek, 14 lipca 2014
niedziela, 6 lipca 2014
Rozdział 5 "Bunt" Dzisiaj będzie kawałek który opowiada Maxi.
Byłyśmy już uwięzione 3 dni i żadnego ratunku. Myślałyśmy że to już koniec, lecz po chwili poczułam zapach świeżych, kwitnących kwiatów, okna były zamknięte i zasłonięte starymi kartonami, więc jak dostał się tu ten zapach ? Czułam jakbym znała go od zawsze, ale skąd ? Rozmyślałam nad tym dość długo i w końcu wiedziałam już wszystko. Wszystkie chwile które minęły już bardzo dawno, powróciły w wyobraźni. Łowienie ryb, zabawy na ogródku, zbieranie owoców z sadu i ten dzień ! Jedyny dzień w roku gdy kwiaty tak intensywnie kwitną ! Zawsze ta sama data w tym samym miejscu ! To może być tylko to miejsce ! Żadne inne ! Już wiem gdzie nas uwięzili ! :) To mój poprzedni dom ! Zawsze 31 stycznia w moim domu roznosił się ten wspaniały zapach. Wyprowadziliśmy się już dawno, a nasz dom nie został sprzedany i najwyraźniej stoi tu do dziś, więc "ktoś" postanowił zrobić z niego użytek. Pamiętałam też, że namalowałam jakiś rysunek, który kiedyś wiele dla mnie znaczył, ale nie wiedziałam gdzie on się znajdował, lecz spojrzałam na zegar i domyśliłam się że właśnie za nim jest ten rysunek. Chciałam go zobaczyć, ale jak ? Przecież wisi daleko ode mnie, a tu są te kraty.
- Fran ? - odezwałam się do przyjaciółki.
- Tak ?
- Potrzebny nam jakiś telefon.
- Dlaczego ? Co to nam da ?
- Teraz już wiem gdzie jesteśmy !
- Skąd ? Na pewno nas daleko wywieźli. Do czegoś takiego trzeba mieć absolutną pewność.
- Mam ją, to miejsce jest niepowtarzalne.
- To co to za miejsce ?
- Mój stary dom.
- Dopiero teraz się skapnęłaś ? Domu wcześniej nie poznałaś ?
- Nie, bo teraz jest tu ten zapach, a wcześniej go nie było. Pojawiał się tylko w tej okolicy i tylko w tym dniu.
- "W tej okolicy" nie tylko w twoim domu, dlaczego wiesz że to on ?
- Widzisz ten zegar ?
- Tak.
- A czy widzisz coś jeszcze, gdy bardziej się przyjrzysz ?
- Jakieś malowidło.
- No właśnie dzięki temu zegarowi przetrwało do dzisiaj, a pamiętam gdy je malowałam jednak co na nim było, tego już niestety nie wiem.
- To jak zdobędziemy ten telefon ?
- Hmmm... mieliśmy kiedyś stacjonarny, ale czy jeszcze jest to nie mam pojęcia. Jeśli już to na dole w salonie.
- No to super !
- Zaraz, już wiem ! Tylko czy dosięgne ?
- Do czego ?
- Do tamtej szafy !
- Nie jest tak daleko, spróbuj !
Po długich staraniach udało mi się ją otworzyć. To tam było ! Tak ! Moje stare łoki toki ! Nie wiedziałam tylko do kogo należało drugie... Była tam też książka ze skóry, wyjęłam te dwie rzeczy i pokazałam Francesce:
- Mam ! Tylko czy działa ?
- Co to jest ?
- Łoki toki. Nie wiem czy działa i kto ma drugą część.
- A ta książka co to ?
- Zaraz się okaże.
Otworzyłam książke i okazało się że to mój stary pamiętnik z dzieciństwa. Na pierwszej stronie widniał taki napis.
Rozmowy o każdej porze !
Łoki Toki
Jaaaaaaaaaaaaaa Maxi ! Naj przyjaciel !
Zaraz co ?! "Maxi ! Naj przyjaciel !" ?! Już wtedy znałam Maxiego ?! Nawet w sposób najlepszego przyjaciela ?! Łał ! Jak ja mogę tego nie pamiętać ?
- Francesca ! Maxi ma drugie łoki toki !
- Dalej dzwoń !
*MAXI*
Strasznie martwiłem się o Naty ! O Fran też. Zaraz co to za dźwięk ? Jakby ktoś do mnie dzwonił. Sprawdziłem telefon, ale to nie to. Odgłos wydobywał się ze strychu, pobiegłem tam. To moje stare łoki toki. Wziąłem do ręki i odebrałem.
- Maxi ?
- Naty !? Gdzie jesteś, co się stało ?
- Zabrali mnie i Francesce ! Jeśli nasi rodzice nie zapłacą okupu to nas sprzedadzą !
- Gdzie jesteście !
- Tam gdzie byłam kiedyś !
- Czyli ?
Rozłączyła się, a więc coś się stało ! Musze się tam dostać ! Ale co miała na myśli mówiąc tam gdzie kiedyś i skąd ma tą część łoki toki ?... Już wiem ! Przecież kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi ! Jak mogłem o tym zapomnieć ?! Jade tam od razu !
*NATY*
Musiałam przerwać rozmowe z Maxim, bo przyszli oni, mam nadzieje, że zrozumiał gdzie jesteśmy.
- Kończy się waszej rodzinie czas ! - powiedział jeden z nich.
Chyba chcieli tylko to powiedzieć, aby nam przypomnieć w jak żałosnej jesteśmy sytuacji, bo już chcieli wyjść, ale jednemu z nich wypadł scyzoryk. Jak najszybciej go chwyciłam i przecięłam mu kostke.
- Aaaał!
- Zapłacisz za to!!! - powiedział drugi, wyjął nóż, wszedł do klatki, poszedł w moją strone. Przyjaciółka próbowała coś zrobić, ale przytrzymał ją poprzedni.
Przełknęłam ślinę ze strachem. I co teraz ?
- Zamknij klatkę ! - rzekł do tego co trzymał Francesce, gdy chciał to zrobić Fran udało się uciec poza klatke.
- Fran ! Uciekaj ! Leć po pomoc ! - krzyknęłam do niej.
Wybiegła.
- Trudno mamy jeszcze tą ! - Krzyknął ten co szedł w moją strone, troche się cofnął. - Bierz ją!
Chciałam szybko przebiec obok nich i wyjść z klatki, a potem biec gdzieś gdzie mnie nie zobaczą. Niestety ten plan się nie udał, gdy zaczęłam uciekać, jeden z nich przeciął mi nożem skóre na nodze i upadłam, wtedy drugi mnie chwycił i przycisnął do ziemii.
- To co teraz z nią zrobimy ? - zapytał ten co mnie trzymał.
- Taka s*ka nie jest nam potrzebna, zrób tak aby już nie przynosiła kłopotów na zawsze.
Próbowałam się wyrwać, ale na marne moje wysiłki. Wziął nóż i przeciął mi szyje. Bardzo, bardzo, bardzo trudno mi było oddychać, można się domyślić czemu. Wtedy powiedział :
- No zobaczymy jak ci minie ta noc, buahahahahahaha !
Po chwili już byłam nieprzytomna...
Kilka godzin później, noc :
Na chwile otworzyłam oczy, ujrzałam tylko tyle, że Maxi ma mnie na rękach, obok jest Marco i Francesca, wsiadali do samochodu, mówili coś o jakimś szpitalu, ale wtedy nie bardzo wiedziałam o co im chodzi. Ta chwila nie trwała długo, zaraz po ujrzeniu i usłyszeniu tego zapadłam w kolejny długi sen w którym obudziłam się tam gdzie nie chciałabym nigdy być
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem jak to opisać :p tymbardziej, że nie wiem ile się rozpisze.
- Fran ? - odezwałam się do przyjaciółki.
- Tak ?
- Potrzebny nam jakiś telefon.
- Dlaczego ? Co to nam da ?
- Teraz już wiem gdzie jesteśmy !
- Skąd ? Na pewno nas daleko wywieźli. Do czegoś takiego trzeba mieć absolutną pewność.
- Mam ją, to miejsce jest niepowtarzalne.
- To co to za miejsce ?
- Mój stary dom.
- Dopiero teraz się skapnęłaś ? Domu wcześniej nie poznałaś ?
- Nie, bo teraz jest tu ten zapach, a wcześniej go nie było. Pojawiał się tylko w tej okolicy i tylko w tym dniu.
- "W tej okolicy" nie tylko w twoim domu, dlaczego wiesz że to on ?
- Widzisz ten zegar ?
- Tak.
- A czy widzisz coś jeszcze, gdy bardziej się przyjrzysz ?
- Jakieś malowidło.
- No właśnie dzięki temu zegarowi przetrwało do dzisiaj, a pamiętam gdy je malowałam jednak co na nim było, tego już niestety nie wiem.
- To jak zdobędziemy ten telefon ?
- Hmmm... mieliśmy kiedyś stacjonarny, ale czy jeszcze jest to nie mam pojęcia. Jeśli już to na dole w salonie.
- No to super !
- Zaraz, już wiem ! Tylko czy dosięgne ?
- Do czego ?
- Do tamtej szafy !
- Nie jest tak daleko, spróbuj !
Po długich staraniach udało mi się ją otworzyć. To tam było ! Tak ! Moje stare łoki toki ! Nie wiedziałam tylko do kogo należało drugie... Była tam też książka ze skóry, wyjęłam te dwie rzeczy i pokazałam Francesce:
- Mam ! Tylko czy działa ?
- Co to jest ?
- Łoki toki. Nie wiem czy działa i kto ma drugą część.
- A ta książka co to ?
- Zaraz się okaże.
Otworzyłam książke i okazało się że to mój stary pamiętnik z dzieciństwa. Na pierwszej stronie widniał taki napis.
Rozmowy o każdej porze !
Łoki Toki
Jaaaaaaaaaaaaaa Maxi ! Naj przyjaciel !
Zaraz co ?! "Maxi ! Naj przyjaciel !" ?! Już wtedy znałam Maxiego ?! Nawet w sposób najlepszego przyjaciela ?! Łał ! Jak ja mogę tego nie pamiętać ?
- Francesca ! Maxi ma drugie łoki toki !
- Dalej dzwoń !
*MAXI*
Strasznie martwiłem się o Naty ! O Fran też. Zaraz co to za dźwięk ? Jakby ktoś do mnie dzwonił. Sprawdziłem telefon, ale to nie to. Odgłos wydobywał się ze strychu, pobiegłem tam. To moje stare łoki toki. Wziąłem do ręki i odebrałem.
- Maxi ?
- Naty !? Gdzie jesteś, co się stało ?
- Zabrali mnie i Francesce ! Jeśli nasi rodzice nie zapłacą okupu to nas sprzedadzą !
- Gdzie jesteście !
- Tam gdzie byłam kiedyś !
- Czyli ?
Rozłączyła się, a więc coś się stało ! Musze się tam dostać ! Ale co miała na myśli mówiąc tam gdzie kiedyś i skąd ma tą część łoki toki ?... Już wiem ! Przecież kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi ! Jak mogłem o tym zapomnieć ?! Jade tam od razu !
*NATY*
Musiałam przerwać rozmowe z Maxim, bo przyszli oni, mam nadzieje, że zrozumiał gdzie jesteśmy.
- Kończy się waszej rodzinie czas ! - powiedział jeden z nich.
Chyba chcieli tylko to powiedzieć, aby nam przypomnieć w jak żałosnej jesteśmy sytuacji, bo już chcieli wyjść, ale jednemu z nich wypadł scyzoryk. Jak najszybciej go chwyciłam i przecięłam mu kostke.
- Aaaał!
- Zapłacisz za to!!! - powiedział drugi, wyjął nóż, wszedł do klatki, poszedł w moją strone. Przyjaciółka próbowała coś zrobić, ale przytrzymał ją poprzedni.
Przełknęłam ślinę ze strachem. I co teraz ?
- Zamknij klatkę ! - rzekł do tego co trzymał Francesce, gdy chciał to zrobić Fran udało się uciec poza klatke.
- Fran ! Uciekaj ! Leć po pomoc ! - krzyknęłam do niej.
Wybiegła.
- Trudno mamy jeszcze tą ! - Krzyknął ten co szedł w moją strone, troche się cofnął. - Bierz ją!
Chciałam szybko przebiec obok nich i wyjść z klatki, a potem biec gdzieś gdzie mnie nie zobaczą. Niestety ten plan się nie udał, gdy zaczęłam uciekać, jeden z nich przeciął mi nożem skóre na nodze i upadłam, wtedy drugi mnie chwycił i przycisnął do ziemii.
- To co teraz z nią zrobimy ? - zapytał ten co mnie trzymał.
- Taka s*ka nie jest nam potrzebna, zrób tak aby już nie przynosiła kłopotów na zawsze.
Próbowałam się wyrwać, ale na marne moje wysiłki. Wziął nóż i przeciął mi szyje. Bardzo, bardzo, bardzo trudno mi było oddychać, można się domyślić czemu. Wtedy powiedział :
- No zobaczymy jak ci minie ta noc, buahahahahahaha !
Po chwili już byłam nieprzytomna...
Kilka godzin później, noc :
Na chwile otworzyłam oczy, ujrzałam tylko tyle, że Maxi ma mnie na rękach, obok jest Marco i Francesca, wsiadali do samochodu, mówili coś o jakimś szpitalu, ale wtedy nie bardzo wiedziałam o co im chodzi. Ta chwila nie trwała długo, zaraz po ujrzeniu i usłyszeniu tego zapadłam w kolejny długi sen w którym obudziłam się tam gdzie nie chciałabym nigdy być
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nie wiem jak to opisać :p tymbardziej, że nie wiem ile się rozpisze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)